Nareszcie temat z tych przyjemniejszych, nie związanych z naprawami, dzwonami i innymi patatajami.
W zeszłą niedzielę ustawiliśmy się z chłopakami z www.mz-klub.pl na małą przejażdżkę w parę maszyn. Chłopaki juz wcześniej uskuteczniali jakieś spotkania, ja debiutowałem :)
Dojechałem na 11 pod knajpę "Pod mosteczkiem", pod most Poniatowskiego, gdzie czekali na mnie:
- Bartek (ETZ 250),
- Sławek (WSK M21 W2 S2)
- Piotrek (Kawasaki EX 500, ale posiada również ETZ250):


Oczywiście po drodze nie obyło się bez niewielkich przeszkód natury mechanicznej.
U mnie coś walnęła świeca, a Piotrkowi w Kawie jebnął stelaż od "czachy" ;)
Naprawa usterki została wykonana oczywiście po MZtkowemu - Piotr pożyczył swojemu rumakowi pasek od portek :D
Po jakimś czasie zajechaliśmy do Czerska, gdzie nie omieszkaliśmy zrobić sobie wspólnej fotki (w towarzystwie innego niemieckiego motocykla ;) ):
Zwiedziliśmy czerskie ruiny, po czym ruszyliśmy dalej, z chęcią obadania wybrzeża Wisły nieopodal...
...i ruszyliśmy z powolna w stronę stolicy. Żeby nie wracać tą samą drogą wytyczyliśmy sobie trasę przez Otwock, drugą strona Wisły.
W okolicach Mazowieckiego Parku Krajobrazowego zakończyliśmy wspólne jeżdżenie...
...i pojawiła się też wisienka na torcie dzisiejszej przejażdżki - wisząca na włosku blacha w mojej TSce, którą profesjonalnie przytwierdziłem obok laleczki ;)
W okolicach Mazowieckiego Parku Krajobrazowego zakończyliśmy wspólne jeżdżenie...
...i pojawiła się też wisienka na torcie dzisiejszej przejażdżki - wisząca na włosku blacha w mojej TSce, którą profesjonalnie przytwierdziłem obok laleczki ;)

Wycieczka dobiegła końca i każdy pojechał w swoją stronę.
Po takiej jeździe, samemu jeździ się jakoś tak kurde nieswojo, dlatego częściej trzeba będzie ustawiać się na takie rajdy, już konkretniejsze ;)
W ramach podsumowania - zrobiliśmy ok 100km, a trasa wyglądała orientacyjnie tak:
PS: Bartek, dzięki za foty, dobrze że miałeś aparat, bo nie miałbym co na bloga wrzucać. Do swojego kartę pamięci zostawiłem w kompie, także potrafił zrobić całą jedną sztukę.
Po takiej jeździe, samemu jeździ się jakoś tak kurde nieswojo, dlatego częściej trzeba będzie ustawiać się na takie rajdy, już konkretniejsze ;)
W ramach podsumowania - zrobiliśmy ok 100km, a trasa wyglądała orientacyjnie tak:
PS: Bartek, dzięki za foty, dobrze że miałeś aparat, bo nie miałbym co na bloga wrzucać. Do swojego kartę pamięci zostawiłem w kompie, także potrafił zrobić całą jedną sztukę.