A ja jak to zwykle wieczorem, jeśli tylko MZta jest jezdna, czekam aż ze stołecznych ulic pozjeżdża styrana całodziennym zajobem i korkowym powrotem do domu gawiedź w puszkach i ruszam na miasto. A tego wieczora jak się później okazało, potencjalnym zagrożeniem są nie tylko wyżej wzmiankowane "puszki" :) .
Pojeździłem trochę po Śródmieściu i z postanowieniem posilenia się kebabem z budy nieopodal domu ruszyłem w tym kierunku. I w tym momencie wzmógł się mega-wiater + deszczyk.
"Phi" - myślę sobie - "byle deszczyk i zefirek nie zniechęci mnie do wieczornego poszurania po rewirach". Byle deszczyk nie, ale wiaterek to się zrobił całkiem niezły. Jechałem Al. Solidarności, w oddali widząc kiwające się drzewa, kłęby piachu/kurzu i zaczęło mnie z pasa zwiewać. Dojeżdżam do remontowanego skrzyżowania z Al. Jana Pawła II, widząc, że z zielonego zmienia się na żółte. Zwalniam i powoli toczę się do świateł. Skrzyżowanie jest totalnie rozkopane, postawione zostały tymczasowe słupy z sygnalizacją, wsparte jedynie betonowymi klocami. No i w momencie mojego dotaczania się do w/w świateł taki słupek nagle kiwnął się i walnął z impetem na prawy pas ulicy. Wszystko ładnie pięknie, tylko tak sobie po chwili pomyślałem, że gdyby świeciło nadal zielone, to sunąłbym mniej więcej na wysokości tego ładnego słupa.
Szybko strzeliłem parę średniej jakości fotosów i zawinąłem tyłek na chatę...
Motocyklowy wieczór znów przerwany, tym razem nie z powodu awarii MZty, ale skandalicznych warunków na drodze. Szkoda.

Oj oj masz najebane z tą motorynką :D
OdpowiedzUsuńpozytywnie of cozz :D
ktoś ty? :>
OdpowiedzUsuń